Bardzo kocham te dwie role – rolę Loretty i Sylwestra. Jestem wdzięczny, a do tego szczęśliwy, że miałem okazję je zagrać. Nie zdawałem sobie sprawy, że w życiu spotka mnie jeszcze coś tak dobrego. Nie spodziewałem się, że będę grać aktora, który gra kobietę – mówi Andrzej Seweryn w rozmowie z Kubą Wróblewskim
,,Społeczeństwo jest lepsze, niż samo o sobie myśli”. To powiedzenie chyba nie pasuje w kontekście praw mniejszości seksualnych w Polsce?
Na pewno to nie jest opis całego polskiego społeczeństwa. To była moja reakcja na pomoc humanitarną Polaków wobec rosyjskiego barbarzyństwa, które ma miejsce na Ukrainie. W sprawie stosunku społeczeństwa do naszych przyjaciół ze świata LGBT mamy oczywiście dużo jeszcze do zrobienia.
Czym w ogóle jest ta tolerancja? Jak to Pan rozumie? Podobno nie lubi Pan tego słowa.
Nie lubię słowa tolerancja, ponieważ tolerancja oznacza, że ja kogoś toleruję, w związku z czym staję ponad tym kimś. Wolę słowo współistnienie, czy może współpraca.
Co zrobić, by więcej Polaków było chętnych do współistnienia?
Do tego trzeba długiego procesu edukacyjnego. Do tego trzeba otwartych serc, które mogą ewoluować dzięki wysiłkowi każdego z nas. Codziennie. Wszędzie. Myślę, że nie możemy być naiwni. Nie możemy myśleć, że to się stanie z dnia na dzień. Do tego trzeba długiego czasu, jednak najważniejszy jest wysiłek każdego z nas. Wolę dialog, niż konfrontację. Wolę film ,,Królowa” od łatwych zarzutów wobec ludzi biednych, którzy nie rozumieją i nie wiedzą, kim jest czarnoskóry, kim jest gej, kim jest ktoś, kto nie identyfikuje się z płcią biologiczną.
,,Królowa” może coś zmienić?
Nie wiem. Ja jestem może naiwny, jednak uważam, że ten film dołoży do tego swoją cegiełkę. Dołoży ją do tego, żeby nasze społeczeństwo stało się lepsze.
To nie jest Pana życiowa rola, jednak tak to widzą młodzi.
Ja sam do końca nie wiem, kto jest moją rolą życiową.
Nie boi się Pan, że nastolatki na przystankach będą mówić o Panu ,,o, to jest ten aktor, który grał drag queen”?
To sprawia mi akurat przyjemność, a jeżeli chodzi o życiowe role to ktoś może powiedzieć, że to Sylwester z filmu ,,Królowa”, a ktoś inny może powiedzieć, że to moja rola w ,,Ziemii Obiecanej”. Bardzo kocham te dwie role – rolę Loretty i Sylwestra. Jestem wdzięczny, a do tego szczęśliwy, że miałem okazję je zagrać. Nie zdawałem sobie sprawy, że w życiu spotka mnie jeszcze coś tak dobrego. Nie spodziewałem się, że będę grać aktora, który gra kobietę.
Więcej Andrzeja Seweryna jest w postaci Loretty czy Sylwestra?
Coś pomiędzy Lorettą, a Sylwestrem. Częściowo w tych dwóch postaciach widziałem siebie, bo też doświadczyłem tego powrotu do kraju po latach.
Jakie jest przesłanie tej postaci?
Nie wiem, czy można mówić tutaj o przesłaniu. Ja myślę, że ten film nie był konfrontacyjny, ten film był zrobiony z otwartym sercem. Ten film ma na celu dialog. Ten film, nie boję się użyć tych słów, został zrobiony z miłością dla miłości. Tutaj nie ma żadnego fałszu. Historia Sylwestra faktycznie jest wymyślona, jednak nie jest fałszywa. Ta rola to również manifestacja. Mam nadzieję, że ,,Królowa” zachęci ludzi do współistnienia z osobami, które widzą i czują trochę inaczej, niż my.
Jak przygotowywał się Pan do tych ról?
To jest długa historia. Obserwowałem świat drag queen, miałem z nim styczność. Chodziłem w charakteryzacji, z makijażem, z fryzurą, miałem próby tańca. Zmienialiśmy czasem nasze kwestie. Przygotowując się do roli Sylwestra musiałem zgłębić tajniki szycia. Częściowo banalna praca, nad bardzo niebanalnym projektem.
Dobrze było Panu jako kobieta?
Bardzo.