– Uważam, że transport publiczny we Wrocławiu z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy. Jak zaczynałem tę kadencję mówiło się o wielu wykolejeniach, dzisiaj tych wykolejeń jest już mało. W lutym nie było żadnego – mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk w rozmowie z Jakubem Wróblewskim
Temperatury latem sięgały 40 stopni, a nowocześni prezydenci miast wycinają drzewa i zamiast tego betonują rynki. Po co?
To tak do końca nie jest. Nikt, kto widzi te potrzeby wynikające ze zmian klimatycznych takich rzeczy nie robi specjalnie. Ja wręcz obserwuję inny kierunek, może on nie jest dzisiaj jeszcze taki jaki byśmy sobie życzyli, bo to są bardzo trudne i długie procesy, jednak ja obserwuje, że właśnie w miastach i miasteczkach zmieniamy w tym zakresie swoją filozofię działania. Co nie oznacza, że wszędzie to będzie możliwe. Są takie przestrzenie publiczne, które pewnie z powodów różnych uwarunkowań ciężko będzie zrobić terenami czynnymi ekologicznie, bardzo zielonymi, tym samym niwelującymi tę wyspę ciepła. Taka jest moja opinia – rozmawiam z koleżankami i kolegami, znam ich sposób myślenia i postrzegania tych spraw i naprawdę wszędzie tam, gdzie to jest możliwe, gdzie można wprowadzać tę zieleń, gdzie można wprowadzać takie tereny czynne ekologicznie, to się dzieje. Nie satysfakcjonuje jeszcze nas skala tych działań, jednak z cała pewnością to jest trend i sposób działania, który dzisiaj absolutnie znalazł uznanie ludzi odpowiedzialnych za nasze wspólnoty lokalne.
Jakie wyzwania stoją przed Wrocławiem w kontekście mobilności i życia w mieście?
Myślę, że problemy i wyzwania mamy bardzo podobne do innych miast, co najwyżej różni nas skala tych wyzwań. Przy mniejszych ośrodkach ta skala jest mniejsza. W związku z tym, że przeprowadzamy się z mniejszych ośrodków do większych miast i tym samym pojawia się większy ruch kołowy, trzeba tworzyć jakąś alternatywę dla mieszkańców. Ja nie mówię nic nowego i odkrywczego, bo to jest zadanie, które miasta wysoce rozwinięte na zachodzie Europy przerobiły już dawno. Trzeba postawić na transport publiczny. Transport publiczny musi być wieloprzymiotnikowy. Musi być bezpieczny, musi być punktualny, musi być czysty, musi być częsty. Mówię o przypadku Wrocławia. To jest istotna alternatywa dla ruchu kołowego i tym samym jedyny w mojej ocenie sposób, żeby po miastach poruszać się szybciej. Ale nie tylko ten aspekt jest ważny. Transport publiczny jest bardziej ekologiczny. Jak prowadzimy strukturę smogu w miastach to nawet 20-25% tego smogu to emisja CO2 pochodząca z aut. Dlatego wskazuję właśnie na ten watek ekologiczny.
A jednak ceny biletów we Wrocławiu rosną, a liczba połączeń jest redukowana.
We Wrocławiu? Nie. Jeżeli chodzi o tę siatkę połączeń to coraz częściej jeżdżą autobusy i tramwaje. Już niebawem przybędzie nam dużo nowych lini tramwajowych. Wrocław cały czas inwestuje w wymianę taboru tramwajowego i autobusowego. Jest też tak, że w obliczu tego wszystkiego co się dzieje, czyli wzrastających cen benzyny, kosztów pracy i generalnie wszystkiego, trzeba w jakiś sposób dbać, żeby te finanse chociaż się częściowo zwróciły.
Ale to chyba nie chodzi o to, by transport publiczny się zwracał.
Ktoś do tego musi dopłacać. Skąd do tego dopłacać, skoro samorządy są pozbawiane kolejnych środków finansowych, są pozbawiane nawet dochodów własnych. Nawet jeżeli przyjmiemy taki model funkcjonowania miejskiego przewoźnika, że on na siebie nie zarabia – to znaczy nie jesteśmy w stanie wygenerować dochodów, które pokryją same koszty, to musimy mieć z czego dołożyć. Nawet przy nieznacznym wzroście cen biletów jaki miał miejsce we Wrocławiu my nie jesteśmy w stanie nawet niewielką regulacją, niewielkim wzrostem biletu pokryć działania przedsiębiorstwa. Ja muszę mieć z czego do tego przedsiębiorstwa dołożyć. I tak te bilety są w jakiś sposób tańsze, bo są dotowane. Koszty życia w Polsce w sposób od nas niezależny rosną. Nikt nie robi podwyżek, w tym podwyżek cen biletów z przyjemnością, bo w podwyżce nie ma nic przyjemnego.
Wrocław jest rozwiniętym europejskim miastem?
Wydaję mi się, że jest. Nawet dzisiaj spotkałem osoby, które nie są mieszkańcami Wrocławia, jednak przyjeżdzają do Wrocławia i chwalą sobie transport publiczny. Ja zresztą też może nie jeżdżę najczęściej, bo mi na to obowiązki nie pozwalają, ale zawsze jestem zadowolony. Postawiliśmy na początku kadencji na istotną poprawę komunikacji miejskiej we Wrocławiu. Wymiana starych torowisk, krzyżownic, zakupy nowego taboru tramwajowego i autobusowego, wreszcie nowe linie tramwajowe. To się dzisiaj wszystko dzieje. Nie zrobimy jednak tego z miesiąca na miesiąc, czy nawet z roku na rok, bo dzisiaj cykl inwestycyjny w przypadku budowy nowej linii tramwajowej to jest nawet od 5 do 10 lat. I to nie dlatego, że jesteśmy nieudolni, tylko dlatego, że mamy tak skomplikowane przepisy prawa. Uważam, że transport publiczny we Wrocławiu z miesiąca na miesiąc jest coraz lepszy. Jak zaczynałem tę kadencje mówiło się o wielu wykolejeniach, dzisiaj tych wykolejeń jest już mało. W lutym nie było żadnego. Przy tylu wozokilometrach rachunek prawdopodobieństwa mówi, że coś się wydarzy, chociaż tych wykolejeń jest już dużo mniej. Wykolejenia we Wrocławiu są już w normie statystycznej. Idealną sytuacją byłoby, gdyby to się w ogóle nie zdarzało, jednak nie żyjemy w idealnym świecie.
Mówi Pan o zadowoleniu z transportu publicznego, jednak przybył Pan z Wrocławia do Olsztyna autem. A jest tutaj bezpośrednie połączenie pociągiem, które czasowo wychodzi podobnie. Nie sądzi Pan, że samorządowcy powinni zacząć rezygnować z ciągłego jeżdżenia autem?
Dlaczego samorządowcy? To się wszyscy przesiądźmy do pociągów. Dlaczego samorządowiec ma być traktowany w sposób wyjątkowy.
Obywatele nie mają finansowanych przez państwo podróży.
Ja jeżdżę reprezentując wspólnotę, wykonując pewne zadania i nie widzę powodu, by wprowadzać tego typu narrację. Że co, że muszę nagle zostawić auto i wszędzie jeździć pociągiem? Ja jeżdżę tak, abym czuł się dobrze, bezpiecznie i komfortowo. Realizuję zadania, na które umówiłem się z mieszkańcami. Tak wygląda większość moich delegacji i zamierzam je w dalszym ciągu tak realizować. Ludzie latają samolotami, pływają statkami, wszystko to emituje ślad węglowy.
A nie staramy się go ograniczać?
Tak się nie da zbudować świata. Ja bym poszedł dalej. Pociąg skąd bierze energię? On bierze tę energię z węgla. Będziemy się przerzucać co wytwarza większy ślad węglowy? Przesiądźmy się wszyscy na rowery i jeździjmy po całym świecie rowerami. Nie o to chyba w tym wszystkim chodzi. Skupmy się na tym, co rzeczywiście możemy zrobić w dużej skali.
Pod postem dotyczącym pańskiej podróży na Campus jednemu z użytkowników poradził Pan ,,mniej internetu, a więcej mycia”. Taka wypowiedź przystoi prezydentowi miasta?
Jeśli zostałem źle zrozumiany – bardzo przepraszam tak Pana Jerzego, jak i Państwa. W tym sformułowaniu jednak nie ma niczego obraźliwego. Może nie powinienem tak pisać, bo to zostawia zbyt duże pole do niewłaściwej interpretacji. Ten Pan stale korzysta z pewnych usług, nawet była z naszej strony propozycja ich zwiększania, a on odmówił. Ten Pan wie o czym my rozmawiamy, więc nie ma w tym nic obraźliwego. Jeżeli ktoś widzi w tym coś obraźliwego to jest to zła interpretacja.