Wywiady

Anna Przedpełska-Trzeciakowska: Nie zapominajmy o ludziach ginących na granicy białoruskiej

– Uchodźca to jest człowiek w potrzebie. Nieważne jest to, jaką granicę przekracza. Na litość boską, jeżeli my człowiekowi nie możemy udzielić pomocy, to jak chcemy nazywać się chrześcijanami i mówić o moralności? – mówi sanitariuszka z powstania warszawskiego Anna Przedpełska-Trzeciakowska w rozmowie z Kubą Wróblewskim

Polska jest krajem gościnnym? 

To jest bardzo trudne pytanie, bo zależy niestety dla kogo. Jesteśmy bardzo gościnni dla Ukraińców, a wręcz nieludzcy dla pokrzywdzonych ludzi, którzy próbują przekraczać granicę z Białorusią.

Chciałem właśnie o to zapytać.

Dla mnie ta sprawa jest niezwykle ważna, ponieważ ja też byłam uchodźczynią. Dlatego, że myśmy po powstaniu warszawskim, ja wychodziłam z cywilami. Mój ojciec był ciężko chory i ja go wynosiłam z matką. Mój brat zginął na parę dni przed końcem powstania i ja wychodziłam z tłumem ludzi z Warszawy. Myśmy nic nie mieli. Myśmy nie mieli nawet kubków do wody. I przyjęli nas do swoich domów obcy ludzie, a przecież to była jesień, a później zima. Ja wiem, czym jest bycie uchodźcą. Ja wiem na czym polega szukanie schronienia. Wiem jak to jest nie mieć nic. Ja nie wiedziałam wtedy, czy będę miała gdzie się schronić, a co dopiero postawić nosze ze swoim chorym ojcem. Uchodźca to jest człowiek w potrzebie. Nieważne jest to, jaką granicę przekracza. Na litość boską, jeżeli my człowiekowi nie możemy udzielić pomocy, to jak chcemy nazywać się chrześcijanami i mówić o moralności? Tam nadal są ludzie. Tam nadal giną ludzie, są wypychani przez wojska obu państw. Nie mogą być nasi i obcy uchodźcy. Polacy pokrzywdzili uchodźców z granicy białoruskiej, bo ich wojna toczy się daleko. To nie powinno mieć dla nas znaczenia. Wojny tych ludzi z granicy białoruskiej są daleko, nie wiemy nic o tych wojnach i niewiele z tych wojen rozumiemy. Ale wojna jest wojną i nie jest ważne to, czy toczy się bliżej nas, czy dalej. Naszym obowiązkiem, obowiązkiem wynikającym z moralności człowieka jest pomóc drugiemu człowiekowi.

A co z moralnością u żołnierzy, którzy wypychali uchodźców na granicy białoruskiej?

Ja nie chciałabym wchodzić w skórę tych ludzi. Przypuszczam, że oni robią to niechętnie, bo jest to obrzydliwa rola, w której postawili ich politycy. I oni tę rolę muszą spełniać, bo w wojsku to tak działa, że jak się nie wykonuje rozkazów to kula w łeb. Tu powinno się winić polityków, a nie tych nieszczęsnych ludzi, którym wydaje się rozkazy. 

Polski rząd złamał prawo humanitarne? 

Rząd złamał prawo moralne, a to jest najwyższe prawo, jakie nas zobowiązuje. Nie można zostawiać bez pomocy ludzi biednych, ludzi w zagrożeniu. 

Jak można było rozwiązać ten kryzys? 

Pokazać miłosierdzie. Myśmy to próbowały zrobić. Kilka starych kobiet, uczestniczek powstania warszawskiego wysłało list do biskupów polskich, którzy mieli pewne możliwości przekazania nieużywanych budynków kościoła, klasztorów, sal na cel przechowania tych uchodźców w cywilizowanych warunkach. Kościół nie jest biedny, ma przestrzenie. Zawiódł. Myśmy przekazały na pomoc dla uchodźców połowę naszych emerytur, które i tak nie są duże. Jednej z nas minister Ziobro zmniejszył emeryturę, co było naprawdę obrzydliwe. Ona miała dostać opłatę za pięcioletni pobyt w więzieniu w ciężkich warunkach, bo została niesłusznie oskarżona. 

Wcześniej wspominała Pani o naszych sąsiadach. Co Pani czuje myśląc o wojnie w Ukrainie?

Myśląc o tym płaczę, bo wiem, że są tam teraz ludzie, którzy muszą przeżywać to samo, co my przeżywaliśmy. A to wszystko dzieje się w cywilizowanych już czasach, w cywilizowanej europie. Jednocześnie myślę, że dokonało się coś wielkiego. Dokonała się zmiana historyczna, o której żaden podręcznik do historii nie będzie mógł milczeć. Polska i Ukraina to nie jest łatwe sąsiedztwo. Ukraina ma niechlubną historię. Ta historia jest w naszych sercach, sumieniach, nawet w moim życiorysie. Ja wiem, jak skomplikowane były te relacje. I mimo tego my Polacy pokazaliśmy wielkość naszych serc. 

Zdaliśmy egzamin?

Ta gościna jest najpiękniejsza. Piękne jest to, że mówi się, że nie przyjechali uchodźcy, a po prostu przyjechali goście. Ja jestem dumna z tego kraju. Dumna jestem z moich przyjaciół i moich dzieci, które to robią. Ale na litość boską nie można zostawiać tematu Białorusi, ludzi ginących na granicy białoruskiej. Pan Kaczyński mówił o uchodźcach, że oni noszą różne świństwa, zarazy. Kilkadziesiąt lat temu pewni ludzie słyszeli to samo, ja też to słyszałam. Nawet nie mam ochoty teraz o tym opowiadać. 

Ukraińcy słyszą od Rosjan, że nie są ludźmi.

To jest podłe i nieprawdziwe. Mamy przecież wspaniałe społeczeństwo ukraińskie, mamy literaturę ukraińską, wielu ukraińskich artystów. To są ludzie kultury europejskiej. Tutaj nie ma różnic. Musimy wzajemnie się wspierać, bo to jest słuszne. To jest dla naszych dzieci i naszych wnuków. Myślę, że to przyjaźń na lata. 

Prawdziwa przyjaźń? 

Najprawdziwsza.

Shares: