– Ukraina bardzo potrzebuje wsparcia całego demokratycznego świata i zapewnienia, że nikt nie poda już ręki terrorystom Putina. Musimy być zjednoczeni. Jeżeli Ukraina upadnie, Europa i NATO zaczną graniczyć z rosyjskim okupantem, który ciągle będzie chciał więcej – mówi dowódca Legionu Gruzińskiego w Ukrainie Mamuka Mamulashvili w rozmowie z Kubą Wróblewskim
Jakub Wróblewski: Kto służy w gruzińskim legionie? Czy są to tylko Gruzini?
Mamuka Mamulashvili: Nie. Najwięcej oprócz Gruzinów jest Amerykanów, a także Brytyjczyków. Na razie są tutaj 32 nacje, w tym również Polacy. Wszyscy są tutaj po to, by chronić demokratyczny świat przed zniszczeniem.
Po stronie ukraińskiej walczą też Rosjanie.
Nie u nas, jednak to prawda. Legion Gruziński to tylko jeden z wielu zagranicznych oddziałów, chociaż trzeba powiedzieć, że największy. Są nas tysiące. Oprócz Legionu Gruzińskiego jest jeszcze Pułk Białoruski, jednostka „Wolna Rosja” składająca się głównie z żołnierzy rosyjskich, którzy przeszli na stronę ukraińską. Od niedawna jest też jednostka Polaków.
Nie szukacie terminatorów?
Szukamy ludzi, którzy chcą nieść pomoc, ratując ludność cywilną i suwerenność Ukrainy. Nie szukamy maszyn do zabijania, których marzeniem jest po prostu zabijanie. Rosja złamała wiele traktatów, jednak po drugiej stronie nadal jest żołnierz i przynajmniej my musimy pokazać, że trzymamy się międzynarodowych umów i zachowujemy człowieczeństwo.
Legion Gruziński to zawodowcy?
Tak. Podczas rekrutacji sprawdzamy doświadczenie bojowe kandydatów, ponieważ chcemy żołnierzy, którzy wiedzą, po co tu są. W naszym legionie jest wielu chłopaków z dużym doświadczeniem wojennym na Ukrainie, ale też i w Gruzji. Walczymy tu od 2014 roku, w tym w Donbasie.
Wojna nie zaczęła się w 2022…
No właśnie, wielu polityków próbuje zapomnieć o tym, że to już lata temu doświadczyliśmy imperialistycznych zapędów Putina na ukraińskich terenach. Wcześniej doświadczyliśmy ich my, Gruzini, gdy w latach 90 Rosja postanowiła położyć łapy na naszych terenach. Wtedy to właśnie między innymi Ukraińcy nam pomogli.
Wcześniej wspomniałeś o tym, że rekrutujecie zawodowców. Jak dokładniej wygląda ta rekrutacja?
Po pierwsze, nie szukamy osób o radykalnych poglądach. Gruziński legion nie jest miejscem dla nacjonalistów. Każdy, kto chce się tutaj dostać ma najpierw do czynienia ze mną. Odbywa się rozmowa rekrutacyjna, podczas której staram się ocenić, czy mamy do czynienia z kimś, kto faktycznie chce pomóc. Nie szukamy nazistów, nie szukamy rasistów, bo to właśnie z nimi walczymy. Chcemy, by każdy czuł się u nas dobrze, dlatego nie dopuszczamy do siebie ekstremistów.
To walka z rosyjskim imperializmem jest główną motywacją?
Motywacja naszych żołnierzy jest różna, w zależności od tego, z jakiego są kraju. Należy pamiętać, że w legionie gruzińskim nie walczą tylko Gruzini, natomiast to ich jest najwięcej. Jak już wspomniałem, Gruzini wspierają całym sercem Ukrainę, ponieważ Ukraina pomagała nam, gdy Rosja zaatakowała Gruzję. Chcemy pokazać, że stoimy po ich stronie, ponieważ również doświadczyliśmy okrucieństw ze strony Rosji.
Rząd gruziński nie jest raczej zadowolony.
Rząd premiera Garibaszwilego nie poparł sankcji, a oprócz tego utrudnia nam walkę na terenie Ukrainy. Niektórzy mówią, że rząd Gruzji jest neutralny, jednak to nie jest prawda. Ten rząd jest zwyczajnie prorosyjski. Gruzja nie jest okupowana w całości przez Rosję, jednak polityka rządowa już tak. Karty rozdawane są tutaj przez jednego z prorosyjskich oligarchów. Partia Gruzińskie Marzenie wspiera terrorystyczną politykę Rosji, przy okazji w żadnym stopniu nie odzwierciedla poglądów społeczeństwa w Gruzji, ponieważ Gruzini są w stu procentach antyrosyjscy. My walczymy w Ukrainie już od 8 lat…
A jedyne co otrzymaliście, to wiadomość premiera o tym, że chce on odbierać obywatelstwa członkom Legionu?
Tak. Od początku nie otrzymaliśmy od rządu gruzińskiego jakiegokolwiek wsparcia finansowego, czy też nawet słownego poparcia. Rząd gruziński sprawił, że nasi żołnierze mogą mieć problem z powrotem do swojego domu i rodzin. Powrót do Gruzji może się równać dla nich z wylądowaniem w celi.
A co z innymi narodami?
Amerykanie na przykład wspierają Ukrainę, ponieważ czują się tego zobowiązani, pamiętając o memorandum budapesztańskim, na mocy którego zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Amerykanie w naszym legionie chcą pokazać, że pomimo naprawdę dużej odległości pomiędzy ich krajem, a Ukrainą, nadal wspierają jej niepodległość.
Czego potrzebuje Ukraina oprócz wsparcia zagranicznych żołnierzy?
Na pewno broni. Ukraina potrzebuje systemów typu Himars, które zwiększają naszą przewagę na polu walki. Dla nas ważne jest to, by zachód nie przeciągał dostaw broni. Europejscy politycy muszą w końcu zrozumieć, że jeżeli przeciągają dostawy broni, to jedynie bawią się czyimś życiem. Życiem wielu żołnierzy, ale też i cywilów. Znaczenie ma każdy dzień, a często nawet godzina.
Podobno znaczenie mają nawet terenówki.
Tak. I tutaj chyba Polacy wiodą prym, bo jest taki człowiek, on się skrywa pod nickiem „Exen”. Dostarczył już wiele aut legionom międzynarodowym, natomiast całym Siłom Zbrojnym Ukrainy dostarczył już prawie 100 aut. Nawet takie zwykłe terenówki mają dla nas znaczenie, ponieważ sprawdzają się do wielu zadań.
Ważne jest też nawet słowne poparcie na arenie międzynarodowej?
Bycie neutralnym często pomaga wrogowi. Ukraina bardzo potrzebuje wsparcia całego demokratycznego świata i zapewnienia, że nikt nie poda już ręki terrorystom Putina. Musimy być zjednoczeni. Jeżeli Ukraina upadnie, Europa i NATO zaczną graniczyć z rosyjskim okupantem, który ciągle będzie chciał więcej.
Wspomniałeś o uzbrojeniu. Jak uzbrojona jest rosyjska armia?
Rosja jest bardzo dobrze uzbrojona. Ma też wielu żołnierzy. Problemem dla nich jest jednak to, że ci żołnierze są często bardzo słabo wyszkoleni. Nie mają też zbyt dobrej motywacji, ponieważ wielu z nich wie, że są terrorystami.
Mimo wszystko w Donbasie Rosjanom udało się zająć dużą część terenów.
Sytuacja w Donbasie jest z dnia na dzień coraz cięższa, ponieważ Rosja używa coraz więcej artylerii, a Ukraina nie ma na tyle artylerii, by na to wszystko odpowiadać. Europa musi zrobić wszystko, by dostarczyć do Donbasu sprzęt artyleryjski, ponieważ to głównie on może nam dać przewagę.
Wszystko zależy od zachodu.
Rosja straciła większą część swojej armii zdolnej do walki, więc wszystko jest w rękach zachodu. Przecież właśnie dlatego Putin ciągle mobilizuje nowych żołnierzy. To jednak sprawia, że jakość jego wojska cały czas się pogarsza, więc wszystko zależy od tego, jak szybko będą dostarczać broń nasi zachodni przyjaciele.
Putin boi się NATO?
Gdyby się nie bał, już by użył broni jądrowej. Zachód nas wspiera i on to doskonale rozumie. Natomiast to właśnie ta broń jądrowa jest największym problemem. Putin może ją w końcu wykorzystać do ostrzału serca Ukrainy, gdy zabraknie mu wojska.
Jest sens z nim negocjować?
Tak, powinno się z nim negocjować. Jednak nie słowem, a pociskami.
Rozmawiał Jakub Wróblewski, Wiadomości Blisko Ciebie